Ten Moment
Stwierdziłam, że raz się żyje. Umówiłam się z poznanym przez Internet chłopakiem, na weekend. Zapowiadało się naprawdę fajnie, tak też było... Aż do chwili, gdy weekend się skończył, a ja przeczytałam najgorszą? najdziwniejszą? wiadomość - wiadomość, która dała mi wiele do myślenia i sprawiła, że pierwszy raz bezkrytycznie stanęłam przed lustrem, z myśleniem, które porzuciłam w 2010 roku.
Co napisał? W skrócie, że jestem zajebistą dziewczyną i jest we mnie zakochany ALE troszkę przytyłam. Prawda jest taka, że troszkę to ok. 20 kg.
Nawet w tym momencie, gdy to czytam to mam łzy w oczach. Takiego wyznania miłości nie spodziewałam się nawet w najśmielszych snach! Pół nocy zastanawiałam się kto do cholery oszukuje - moi znajomi, którzy mówili, że wyglądam świetnie, którzy znali mnie z liceum przed i po, czy On...? Czy rzeczywiście znów dla obcych ludzi, którzy widzą mnie po raz pierwszy jestem wielorybem, świnią i spaślakiem??? Czy znów tylko tak mnie widzą...? Nawet nie wiem kiedy to się stało. Ale wiem, że się zmieniam i to od dziś (a właściwie już od wczoraj) i nie będę słuchała ani dobrych rad, ani złych rad, tylko Any.
Także napiszę to oficjalnie: wracam do Any. Z każdą sekundą czuję jak bardzo mi jej brakowało... I nie mogę się Jej doczekać. Mam tylko nadzieję, że mi wybaczy, że ją opuściłam na tak długo.
Czy gdybym znała treść wiadomości przed weekendem to bym się na niego zdecydowała? TAK. Bolało, ale jestem Mu cholernie wdzięczna, bo nie wmawiał mi, że jest super, skoro super nie jest. Co nie zmienia faktu, że i tak w najbliższej przyszłości nie rozbiorę się przed żadnym mężczyzną, bo jestem po prostu brzydka i gruba. Koniec z tym.